Przejmująca prawda o bratniej pomocy ze Wschodu. Obiecywali wolność i bezpieczeństwo. Zdruzgotany brutalną okupacją Naród witał ich z nadzieją i kwiatami. Zamiast wybawicieli nadeszli jednak bezwzględni zbrodniarze i złoczyńcy. Nikt nie mógł czuć się bezpieczny w zetknięciu z czerwoną szarańczą. Żołdacy Stalina zamordowali dziesiątki tysięcy Polaków. Patriotów zaciągali do enkawudowskich katowni. Nawet małe dzieci zamykali za drutami obozów. Kobiety nie były dla nich ludźmi, ale wyłącznie łupem. Nie sposób zliczyć ile Polek padło ofiarą chorej żądzy czerwonoarmistów. Na pewno zbyt wiele. Poznaj prawdę o rzekomym wyzwoleniu Rzeczpospolitej. O budowie komunizmu i braterstwie narodów. Sowieci demontowali nasze fabryki, grabili majątek pokoleń, rozebrali tysiące kilometrów torów kolejowych. Zrobili wszystko, by zakłamać legendę Żołnierzy Wyklętych. Została po nich tylko spalona ziemia. I bilans strat idący w setki miliardów dolarów. Bilans, o którym nie wolno zapominać.
Doktor Ligia Urniaż nauczyła Andrzeja Celińskiego, jak symulować perforację wrzodu. Potem wezwana do wijącego się w bólach pacjenta, zaordynowała przewiezienie go do szpitala. Do obozu już nie wrócił. Ewa Kubasiewicz, mimo iż została wybrana, zrezygnowała z działalności w Zarządzie Regionu. To był protest przeciwko autorytarnym zakusom Lecha Wałęsy. Nie chciała być marionetką w niczyich rękach. Mirosławę Wałęsę poddano szczegółowej rewizji osobistej. Przez dwa tygodnie nie mogła po niej dojść do siebie. Gryps jednak ocalał i przekazała go dalej. Z petycjami mieszkańców Zbroszy Dużej jeździły do władz przeważnie kobiety. Siadały na schodach w urzędzie i jadły bułki kupione po drodze. Wiadomo - kruszyły na podłogę, więc szybko je przyjmowano, nawet gdy kolejka petentów była długa.
Bohaterkami tej książki są działaczki polskiej opozycji demokratycznej. Przedstawiamy niezwykłe kobiety reprezentujące "Solidarność" i inne organizacje, dzięki którym dokonała się w Polsce przemiana ustrojowa. Zbierały informacje, redagowały, drukowały, rozwoziły, organizowały pomoc, wyciągały uwięzionych z miejsc odosobnień w stylu Jamesa Bonda. Doskonale zdawały sobie sprawę z ryzyka i podejmowały je z pełną świadomością. W czasach konspiry cel miały wspólny, ale dążyły do niego różnymi drogami. Niektórym udało się pogodzić batalię o wartości wyższe z pieczą nad domem, inne zapłaciły za udział w niej rozpadem rodziny i osamotnieniem w wolnej już Polsce. Pozostają niedocenione.
Pamięć jest w tej opowieści najważniejsza. Ale pamięci jest w niej tyle, ilu bohaterów.Mieczysław A. Krąpiec: dominikanin, rektor KUL-u, wybitny filozof, długoletni tajny współpracownik SB o pseudonimie "Józef"; Janusz Krupski: historyk opozycjonista, czołowa postać niezależnego ruchu wydawniczego w PRL, Edward Kotowski: agent SB i wywiadu PRL, który twierdzi, że całe życie działał dla dobra Polski. Ich losy splatają się w opowieść o wolności i jej granicach, o wyborach, przed którymi stawali Polacy w latach PRL.Dariusz Rosiak rozmawia z byłymi i obecnymi pracownikami Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, absolwentami uczelni, opozycjonistami, duchownymi i działaczami komunistycznymi. Wśród nich są między innymi: Bogdan Borusewicz, Andrzej Gwiazda, Jerzy Kłoczowski, Joanna Krupska, Władysław Stróżewski, Andrzej Szostek, Elżbieta Wolicka-Wolszleger, Andrzej Werblan, Janusz Wrona.Wszystkich połączyli bohaterowie książki i jedno miejsce: Katolicki Uniwersytet Lubelski. Uczelnia, którą otwarto po okupacyjnej przerwie już jesienią 1944 roku z inspiracji władz radzieckich. Przez kilka dekad KUL był oazą wolności w komunistycznej Polsce, siedliskiem niezależnej myśli, schronieniem dla odrzuconych przez system. A równocześnie kuźnią kościelnych kadr kontrolowaną przez licznych agentów bezpieki.
W tej książce Karol Modzelewski, wybitny historyk (autor m.in. Barbarzyńskiej Europy ), a w czasach PRL współautor - z Jackiem Kuroniem - Listu otwartego do partii (1965), jeden z duchowych przywódców buntu młodzieży studenckiej w marcu 1968 r., i jeden z ojców-założycieli pierwszej "Solidarności" (1980-1981), rachuje się z politycznymi doświadczeniami swojego pokolenia i środowiska. Przedstawiony w książce bilans zwycięstw i klęsk tego środowiska odbiega od wersji prezentowanej zazwyczaj przy uroczystych okazjach. Autobiograficzna perspektywa nadaje refleksjom autora ton osobisty, mimo to jednak, a może dzięki temu, otrzymujemy żywy i oryginalny obraz najnowszej historii Polski. Karol Modzelewski wie, że autobiografii przystoi autoironia, toteż narrację o sprawach bardzo poważnych ubarwiają anegdoty - jak choćby o gafie popełnionej przez autora w rozmowie z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim podczas dekoracji Orderem Orła Białego. Wiele tu także informacji nieznanych, a ważnych. Książkę czyta się dobrze i z pożytkiem dla rozumienia naszej wspólnej historii, naszych bliźnich i siebie samych.